Opowiadanie powstało kilka lat temu. Bywały wzloty i upadki. Przez kilka miesięcy nie potrafiłam napisać nawet słowa, a były dni kiedy poświęcałam dzień i noc, bo nie byłam w stanie przestać pisać.
W trakcie pandemii udało mi się skończyć to opowiadanie. Miałam więcej czasu by usiąść i myśleć. Ta historia przedstawia świat za kilkadziesiąt lat. Przez wyniszczające działania ludzi nasza planeta ,,umarła". Zniknęła zieleń. Zniknęły kolory. Światem zapanowała szarość. Mniejsze miasta zniknęły z map. Ludzie okazujące zainteresowanie poprzednim życiem zaczęli znikać. Nikt nie wiedział gdzie. Władza nad nowym światem obawiała się, że dzięki swojej sile i chęci będą mogli przywrócić dawną świetność naszej planecie. Bali się buntu od strony swoich poddanych. Bali się utraty kontroli nad światem, który powstał dzięki nim. Mało kto wiedział, że wystarczy jedno badanie by przywrócić dawną świetność planety oraz poprawić jakość życia.
Internat w Bostonie jest jedynym miejscem w kraju gdzie mogą się uczyć młode pokolenia. Boston jest jednym z sześciu miast, które zdołały przetrwać. Waszyngton, Nowy Jork, Filadelfia, Detroit i Chicago. W tych miastach tętniło szare życie. To tam właśnie, w Bostonie, uczy się młoda dziewczyna o imieniu niezbyt popularnym w nowych czasach. Zupełnym przypadkiem dowiaduje się, że współczesne metody potrafią ją zabić zamiast pomóc. Będzie musiała znaleźć sojuszników, którzy pomogą jej uciec przed pewną śmiercią. I wtedy właśnie na jej drodze znajdzie się chłopak, który wrócił do szkoły jako uczeń z jedną misją. Znaleźć osobę, która może przeżyć badania i sprowadzić do miejsca, gdzie ukrywali się ludzie, którzy mieli nadzieję na lepsze jutro. Nie wspomniał, że to badanie jest śmiertelne. Był w stanie poświęcić jedną osobę, żeby uratować świat.
Czy Ismena Laviette sama wie kim jest i czego inni od niej oczekują? Czy pójdzie z chłopakiem wiedząc, że jest to dla niej wyrok śmierci?
Komentarze
Prześlij komentarz