Pojawia się Sectusempra
- Co wy tu kombinujecie? – warknęła wbiegając za nimi do
łazienki na pierwszym piętrze. Nie ukrywała, że lekko się przestraszyła kiedy
zobaczyła tę dwójkę wchodzącą właśnie tutaj. Przeraziła się, że znajdą Malfoya…
- Weszliśmy do łazienki, Hermiono..
- Ale czemu do opuszczonej? – dopytywała rozglądając się po
pomieszczeniu. Harry i Ron wymienili zaniepokojone spojrzenie.
- Przyszedłeś? – odwróciła się gwałtownie w stronę jednej z
kabin kiedy usłyszała głos Marty. Był on inny niż wcześniej. Szczęśliwy. Niezapłakany.
Beztroski. – Ah, to wy… - głos zmienił barwę kiedy wyłoniła się zza drzwi i ich
zauważyła. Teraz zdecydowanie już przypominała jej Jęczącą Martę.
- Chłopaka sobie znalazłaś? – zapytał z drwiną Ron. – Zamieszkuje
kibel obok czy może inną łazienkę.
- Ronaldzie! – warknęła cicho Hermiona. Przyjaciel jedynie
wzruszył ramionami.
- Przychodzi do mnie…
- Przychodzi czy przylatuje?
- Przychodzi! Jest uprzejmy… - rozmarzyła się Marta przysiadując
na jednej z umywalek i tęskno patrząc w okno. – Jest wrażliwy i bardzo samotny…
Ludzie się z niego śmieją. Nie ma nikogo z kim mógłby porozmawiać…
- To brzmi jak twoja pokrewna dusza, Marto – przeciwieństwie
do przyjaciela Harry starał się być miły dla zmarłej uczennicy. Zawdzięczał jej
dużo. Hermiona nic się nie odezwała. Wrażliwy? Samotny? Czy Malfoy na pewno
mógł być wrażliwy? ON? Draco Malfoy?
- Może ty się w nim zakochałaś – odezwała się w końcu
Hermiona. Zadała jej takie pytanie mając nadzieję, że ją tym urazi i będzie
mogła się szybciej ulotnić z tej łazienki. Głupio się czuła wiedząc o kim jest
mowa.
- Chciałabym… ale jego serce już zdobyła inna. Szkoda, że o
tym nie wie… Ostatnio był tutaj. Bardzo zły. Nigdy go takiego wściekłego nie
widziałam, a często do mnie przychodził po pomoc. Ktoś podobno chciał ją
skrzywdzić, a on ledwo zdążył, żeby jej pomóc… Oh, aż mi się płakać chce, gdy
myślę o tym jak on mocno wtedy cierpiał!...
- O nieee – mruknął Ron kiedy Marta się nie powstrzymała i
wybuchła swoim jęczącym głosem. Hermiona nie czekając na przyjaciół, wybiegła z
łazienki. Nie wiedziała jak zareagować. Co ma poczuć. Przez chwilę myślała, że
poczuła gniew, ale to nie było to… Poczuła ciepło na sercu, że ktoś się o nią
martwił. Ale to był… Malfoy… Czy on się naprawdę o nią martwił? Przecież
powiedział, że gdyby wiedział, że to ona to by nie pomógł. Boże, już sama
nie wiem co o tym wszystkim mam myśleć, pomyślała kierując się w stronę
biblioteki. Skorzystała ze swojej własnej rady. Kiedy masz jakieś
wątpliwości, zawsze kieruj się do biblioteki.
***
- Znasz to zaklęcie? – zapytał Harry w Wielkiej Sali
przystawiając jej książkę od eliksirów prawie pod nosem. Kątem oka zerknęła na
napis nad tekstem ,,Sectusempra – na wrogów”.
- Nie i nie chcę znać, Harry. Powinieneś oddać tę książkę.
Harry wrócił do czytania książki, a Hermiona wywróciła
oczami. Czemu nikt jej nie chciał słuchać? Zobaczysz, Harry. Będą z tego
kłopoty. Skarciła go w myślach i wróciła do czytania Proroka Codziennego.
Po kilku minutach czytania usłyszała zamieszanie. Podniosła głowę i uśmiechnęła
się na widok Katie Bell. W końcu wyzdrowiała. To dobrze.
- Harry… - zaczęła, ale ten już podniósł się z miejsca i
ruszył na jej przywitanie.
- Wiem o co chcesz spytać, ale ja naprawdę nie wiem… -
zaczęła Katie na widok Harrego, ale zamilkła patrząc w wejście do Wielkiej
Sali. Podążyła za jej wzrokiem. Malfoy stanął w połowie drogi patrząc
zszokowany na rozmawiającą Katie z Harrym. Zaczął się wycofywać w kierunku
wyjścia, a Harry podążył za nim.
- Harry! – zawołała za nim, ale się nie zatrzymał. Spakowała
rzeczy do torby i pobiegła za nim. Nie ukrywała swoich emocji. W tej chwili
mocno bała się o Malfoya. Zgubiła go w tłumie młodszych uczniów. Rozejrzała się
zaniepokojona po Sali Wejściowej i ponownie go zawołała. Nic. Żadnego odzewu.
Coraz bardziej przerażona ruszyła w kierunku schodów na pierwsze piętro.
Rozejrzała się i chciała już pobiec w stronę biblioteki, ale chłopiec wołający
profesora Snape’a ją zainteresował.
Krzyknęła przerażona kiedy zajrzała do łazienki. Woda lała
się na posadzce. Woda, która mieszała się z krwią. Z krwią Malfoya. Zasłoniła
sobie usta przerażona chcąc zapanować nad łzami. Ślizgon leżał na posadzce, a z
jego ciała wypływała krew. Z ran, których było coraz więcej.
- Co ty zrobiłeś?! – warknęła biegnąc za Harrym, który bez
słowa ruszył w kierunku schodów.
- To tylko Malfoy. Nie udawaj, że zaczął Cię interesować
jego los. Przez sześć lat gardził Tobą, Hermiono! – warknął zatrzymując się w
połowie schodów i zrobił to tylko, dlatego, że schody postanowiły w tym samym
czasie zmienić kondygnację. Hermiona ostatniej chwili złapała się balustrady.
- On płakał! Sądzisz, że morderca miałby sumienie?! Ludzie
bez sumienia nie potrafią płakać, Harry. Czemu mu nie pomogłeś?! – zawołała z
wyrzutem nie zwracając uwagi, że robili scenę przed uczniami.
- Skąd wiesz, że płakał? – zapytał zaskoczony i kontynuował
kiedy zszokowana Hermiona nie odpowiedziała. – Chcesz mi o czymś powiedzieć,
Hermiono?
- A sądzisz, że o kim Jęcząca Marta mówiła?! Gdzie go
znalazłeś? Właśnie tam, Harry – wybroniła się przywracając w myślach ich
ostatnią rozmowę w tej przeklętej łazience. – Harry, on nie jest złym
człowiekiem. On potrzebuje pomocy. Harry! – zawołała kiedy pobiegł w górę
schodów, gdy schody się zatrzymały. – Harry, błagam Cię!
- Nie, Hermiono. On chce kogoś zabić. Jest mordercą.
Zasłużył na Sectusemprę – wysyczał zatrzymując się na korytarzu prowadzącym do
Wieży Gryffindoru.
- Użyłeś przeciwko niemu tego zaklęcia?! Przecież go nie
znasz, Harry. Ja też nie znam. Jak mogłeś być tak lekkomyślny!
- Zrobiłem to co musiałem…
- Prawie go zabiłeś! Malfoy przez Ciebie prawie umarł. Gdyby
nie profesor Snape to… Boże, on się wykrwawiał na tej posadzce. Cierpiał, Harry…
- Powtarzam Ci, Hermiono. To Malfoy. Zwykła gnida, która
gardziła Tobą przez całe sześć lat. Zapomniałaś o tym? Widok tego rannego
śmiecia sprawił, że zapomniałaś o tych całych nieprzespanych nocy przez niego?
- Harry… - zaczęła czując jak do jej oczu cisnęły się łzy.
Miał rację. – Harry… Malfoy nie jest złym człowiekiem – powtórzyła te słowa jak
mantrę.
- Ale ty jesteś naiwna – warknął przechodząc przez dziurę
pod portretem.
Komentarze
Prześlij komentarz